— Tak, bo słyszeliśmy o tobie... niewiele wprawdzie, ale wystarczyło, abyśmy osądzili z tego, że jesteś szlachetnym człowiekiem i dobroczyńcą niewolników. Abu Rekwik po drodze rozmawiał często ze swymi ludźmi o tobie i o reisie effendinie, i zdaje się, że czuje wielką trwogę przed wami.
— Któż to jest ten Abu Rekwik?
— Nie wiesz? Oto leży tam, skrępowany... To najbogatszy i najsławniejszy z handlarzy niewolników w całem Dar Sennaar. Czyni on wyprawy na niewolników aż do Fodii, a nawet dalej jeszcze na zachód, i również tak daleko zapuszcza się na wschód, poza Atbarę, do brzegu Bahr el Ahmar[1], pomimo, że tam przypływają okręty z Europy i liczni Frankowie. Nazywa on się właściwie Tamek er Rhani[2], gdyż bogatszy jest od pięciu baszów, razem wziętych; ale ze względu na szerokie jego stosunki handlowe nazywają go tu Abu Rekwik. Zakupił nas w Salamat i przytransportował tu dla odprzedaży, oczywiście z dużym zyskiem, handlarzom z Omm Karn. Stąd miano nas pędzić przez Karkog do Atbary.
— Więc handluje on nawet wyznawcami proroka? Haza nazieb! hańba mu!
— O tak, u niego tak poganin, jak i wierny, nie są niczem innem, tylko towarem, i na nic nie ma względów, byle mu dobrze zapłacono. Bodaj mu za to twarz poczerniała w dniu sądu Allaha na węgiel...
— No, wiemy już, kto jesteś, effendi — rzekł po chwili milczenia, — ale i ty musisz się dowiedzieć, cośmy za jedni. Otóż należymy do ferkah[3] el Homr, wielkiego szczepu Bagara. Dostaliśmy się do niewoli, podstępnie napadnięci podczas snu przez Barabrów, z którymi prowadziliśmy walki. Wspominam tu o tem, ażebyś nie wziął nas za tchórzów. Następnie Abu Rekwik zakupił nas...
— Zbytecznie się zastrzegasz co do posądzenia