Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/356

Ta strona została przepisana.

handel niewolnikami, jako rzecz nietylko dozwoloną, ale nawet nakazaną przez Allaha oraz proroka! Czy znasz miejsce, w którem znajduje się El Michbaja?
— Nie znam.
— Łatwo tę miejscowość zapamiętać: Nil płynie tam prosto, jak pod sznur, i każdy zbliżający się z góry okręt spostrzec stamtąd można na bardzo daleką odległość; potem rzeka skręca nagle w bok, tworząc wysunięty daleko półwysep, pokryty gęstym lasem. Otóż w tym właśnie lesie znajduje się El Michbaja, gdzie nas oczekują z niecierpliwością, bo podobno mają nader obfity połów. Ostatni posłaniec stamtąd oznajmił mi w sekrecie, że rekwik składa się nietylko z czarnych, ale w znacznej części i z białych. Domyślam się, że ci ostatni musieli być komuś niewygodni, a że nie miał odwagi uśmiercić ich, więc postanowił pozbyć się ich w sposób nie tak gwałtowny. Ja chętnie przyjmę takich, bo dostawca zazwyczaj nietylko nie żąda za nich żadnej zapłaty, ale nieraz nawet za „zaopiekowanie się* takimi białymi dopłaca jeszcze kilkoma czarnymi. Prawdopodobnie i obecnie w El Michbaja znajduje się sporo tego wybornego towaru, gdyż inaczej nie naglonoby mię tak do zawarcia interesu.
— Czy będziesz tam rozporządzał dostateczną liczbą ludzi, aby wziąć do niewoli reisa effendinę?
— O, wystarczy ich, a przytem obeznani są z wodą, jak ryby lub krokodyle. Zataiłem przed tobą aż do tej chwili jedną rzecz, a mianowicie, że jeden z tamtych ludzi znajduje się w naszym orszaku; przysłano mi go jako przewodnika na wypadek, gdybym chciał się tam dostać.
— Allah! więc miałeś przede mną tajemnice? A mnie się zdawało; że obdarzyłeś mię zupełnem swem zaufaniem...
— No, widzisz, nie mogłem, bom dał słowo, że tylko w ostateczności wtajemniczę kogokolwiek w całą tę sprawę. Obecnie uważam, że właśnie chwila taka