Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/358

Ta strona została przepisana.

do najwybitniejszych uczniów i znawców reguł Terika[1] es Samania.
— Maszallah! Ktoby się był tego spodziewał po takim niedołędze, co drży już na sam dźwięk odwodzonego kurka własnej flinty!
— Tak, ale nie wszyscy obrońcy Allaha koniecznie już muszą być bohaterami! Islam, oprócz walecznych szermierzy miecza, którzy zielony sztandar zatkną na murach wszystkich miast na świecie, potrzebuje także i mądrych, podstępnych ludzi, i nieraz z jednym takim sprytnym człowiekiem można więcej dokazać, aniżeli z tysiącem asakerów, posługujących się jedynie bronią. Poucza nawet o tem ciągle Mohammed Achmed.
— Tak się nazywa ów „święty“?

— Jakto? więc nie znałeś jego nazwiska? Wszakże mówiłem ci już o tym „świętym“ niejednokrotnie. Widzę z tego, że się zanadto poświęcasz swoim osobistym sprawom i handlowi niewolników, a rzeczy takie, jak zbawienie duszy, jak islam i należące do do niego wybitne osoby, nie obchodzą cię wcale. Mohammed Achmed Ibn Abdullahi był uczniem sławnego szeryfa z Samanii, Szeich Mohammeda, a odłączywszy się potem od niego, przeszedł na stronę Terika el Gureszi. Wsławił się on przez to niemało i nazwał się Fakir el Fukara. Mieszkał przez jakiś czas na wyspie Aba i tam uzyskał tytuł sahed[2], a następnie udał się do Kordofanu, ażeby poznać tam wybitnych działaczy islamu. Po powrocie stamtąd chorował długo, bo jako sahed, odbywając podróż pieszo i boso, tak sobie poranił w rozpalonyni piasku i na ostrych kamieniach nogi, że nie było sposobu wyleczyć ich przez długi czas. Owo jednak cierpienie wydoskonaliło go jeszcze bardziej w świętem powołaniu, a gdy począł nauczać, wnet zebrały się naokoło niego całe rzesze uczniów. Jest to dziś osobistość tak potężna, że pod względem wpływów, jakie wywiera na otoczenie, żaden

  1. Droga do zbawienia.
  2. Święty.