Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/387

Ta strona została przepisana.

wszystkie jego niedołężne i głupie plany w ostatniej nieraz chwili naprawić z narażeniem nawet własnego życia. I tenże reis, zamiast mu być wdzięcznym, poddał się zazdrości i postanowił go zamknąć. Ale chrześcijanin był mądrzejszy, niż on, i wyprzedził go w uskutecznieniu tego pomysłu. Więc przedewszystkiem dał mu pięścią w łeb i zamknął go, a sam objął komendę nad załogą, która pod jego kierownictwem, spełniając znakomicie swoje zadanie, zdobyła sławę, — poczem doprowadzi „Sokoła" do Chartumu i oddał w ręce paszy wszystkich jeńców, oświadczając przy tej sposobności, żę wytępienie całej bandy Ibn Asla jemu właśnie zawdzięczyć należy. Wieść o tem, rzecz prosta, obiegnie wnet całe miasto i kraj, tak, że nawet dzieci na ulicach i kobiety na dachach domów opowiadać będą sobie o owym chrześcijaninie. On zaś, jako dobrowolny ochotnik wyprawy, nie zaś askari zaciężny, drwić sobie będzie ze wszystkich gróźb reisa effendiny, tembardziej, że pozostaje pod opieką swego konsula.
Przestałem mówić i przez chwilę patrzyłem na reisa, ciekaw, jakie to na nim wrażenie wywarło. Biedak wyglądał, jak osłupiały; zamknął oczy i milczał. Widocznie słowa moje przekonały go, iż może być przygotowany nietylko na ośmieszenie, ale i na skandal.
Chciałem mu jeszcze coś powiedzieć, ale podszedł w tej chwili Ben Nil i szepnął mi z cicha, mrugając:
— Przybędą, effendi, i to zaraz.
— Mówili co z tobą?
— Nic. Domagali się tylko, abym im opowiedział, jak było. Ale, pomny na twój rozkaz, odpłynąłem od okrętu natychmiast.
— Dobrze. jestem z ciebie zadowolony, mój chłopcze. Teraz odejdę na chwilę, a ty pozostaniesz na straży przy reisie effendinie. Podczas mojej nieobecności niewolno mu wymówić ani jednego słowa, a gdyby próbował krzyczeć, zrobisz natychmiast użytek z noża! Zrozumiałeś?