Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/391

Ta strona została przepisana.

swoich asakerów. I jeżeli uda się wam przekonać go o tem, to znajdzie się jeszcze wygodniejsze wyjście: zwrócicie jego uwagę, że jego i was czeka niebywały skandal, gdy się ludzie o wszystkiem dowiedzą; więc dla uniknięcia tego niech się lepiej skłoni do oddania mi komendy dobrowolnie, i wówczas obejdzie się bez tego, żebym was i jego trzymał w więzach. Ale pamiętajcie: muszę bezwarunkowo objąć komendę i od tego nie odstąpię pod żadnym warunkiem!
Dałem znak Homrom, którzy przybyli natychmiast i powiązali trzech oficerów, tak jednak lekko, aby im to nie dokuczało, poczem zanieśli w miejsce, gdzie leżał skrępowany reis efiendina. Zobaczywszy ich, targnął się gwałtownie, jakby wobec ukazującego się widma, i byłby niezawodnie krzyczał, gdyby nie przypomniał sobie, że pod groźbą śmierci nakazałem mu milczenie. Po chwili jednak, pohamowawszy się, rzekł spokojnie:
— Chcę mówić z tobą, effendi!
— Możesz — odrzekłem, — ale bądź przyzwoity w wyrażeniach, chociażby przez wzgląd na swoje stanowisko, które stracisz bezpowrotnie, jeżeli nie zdołasz zastosować się mądrze do swego położenia.
— Pozwolisz mi rozmówić się z tymi trzema moimi podwładnymi, tak, aby nas nikt nie słyszał?
Pytanie to świadczyło swą formą, że zrozumiał nareszcie swoje położenie bez wyjścia i przyszedł do przekonania, iż nie warto szamotać się zbytnio.
Uznałem za stosowne zmienić też swój ton dotychczasowy i spytałem:
— Nawet i ja nie mogę słyszeć waszej rozmowy?
— Tak, nie chciałbym, abyś był przy rozmowie tej obecny; ale najprawdopodobniej dowiesz się później o wszystkiem.
— Rozwaga wzbrania mi zezwolić na to, gdyż jestem pewny, że zechcesz knuć przeciw mnie jakieś zamachy. A jednak, pomimo takiego mniemania, zgadzam się na to, żebyś się przekonał, iż nie obawiam się. was wcale. Daję ci kwadrans czasu na rozmowę.