Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/408

Ta strona została przepisana.

człowieka, któryby mię znał osobiście... chyba, że byłby to ktoś z otoczenia Abd Asla. Ale wiesz sam przecie, że ludzie jego co do jednego zostali odstawieni do Chartumu i ukarani. Zresztą przyznasz sam, że w ostatnich czasach zmieniłem się prawie nie do poznania; wychudłem i opaliłem się na słońcu tak, że wyglądam niemal jak murzyn. Gdy zaś przyłożę sobie jeszcze na policzek plaster, to z pewnością nikt z dawnych znajomych nie pozna mię,
— Bardzo to być może, a jednak uważam, że przedsięwzięcie twoje jest zbyt ryzykowne i muszę ci je odradzać. Poradź się zresztą Ben Nila i sterników.
— Bardzo chętnie zgodzę się na zwołanie rady, ale z góry zaznaczam, że nie powinna ona trwać długo, bo muszę dostać się do El Michbaja jeszcze przed nocą!...
Zwołano tedy wspomnianą radę, a po wielu wnioskach wszyscy trzej, to jest Ben Nil i sternicy, uznali, tak jak porucznik, że wprost szaleństwem jest mój zamiar. Nie dałem się jednak przekonać i postanowiłem plan swój uskutecznić. Wówczas poczciwy „Syn Nilu" zażądał, abym przynajmniej wziął go ze sobą, na co wręcz odmówiłem mu. Właściwie na zwołanie rady zgodziłem się był tylko dla formy, bo już przedtem miałem niezłomne postanowienie nie stosować się do niej. Ostatecznie, musieli się z tem wszyscy pogodzić.
Przygotowania do mojej wyprawy nie wymagały wiele trudu. Przedewszystkiem przylepiłem sobie na twarzy plaster, który tak wyglądał, jakby siedział już na niej kilka miesięcy. Następnie wziąłem od Ben Nila, a właściwie pożyczyłem na czas krótki, woreczek z proszkiem złota, przyczem, przeglądając zawartość jego, znalazłem w nim pierścień Abu Rekwika; pierścień ten włożyłem sobie na palec. Broni swojej nie wziąłem, a tylko arabską flintę i nóż. Opuszczając wreszcie pokład, kazałem wziąść zwłoki Hubara na statek i wywiesić je pod wieczór na maszcie, aby były zdala wi-