— Parszywy psi synu! znowu, słyszę, byłeś nieposłuszny! Jeszcze ci głód nie przeżarł wnętrzności! Wzbronię ci więc teraz gasić pragnienie, dopóki nie poddasz się zupełnie woli murabita. Obraziłeś go śmiertelnie przez swe niedowiarstwo oraz wątpliwości i dlatego musisz teraz pokutować, aż przystosujesz się do naszej reguły. Gdybyś to był uczynił odrazu po swem tutaj przybyciu, byłbyś już dziś wyniesiony do wysokich godności, bo Allah obdarzył cię wielkim talentem wymowy! A murabit jest przecie owym Mahdim, którego poszukujesz od lat tylu.
— Nie, nie szukam już Mahdiego, lecz miłości — wyrzekł głosem stłumionym.
— Miłości? Czyż się nareszcie nie otrząśniesz ze swej głupoty, którą tyle krwi napsułeś świętemu? Przypominam sobie, żeś mu opowiadał o jakimś psie niewiernym, od którego zaraziłeś się tą chorobą duchową. Otóż dowiedz się, że go znamy; dyabeł zaprowadził go do Sudanu, gdzie znajdzie drogę do miejsca wiecznego potępienia.
— Chodeh! Boże! — westchnął Sali blademi usty. — Więc Kara Ben Nemzi Effendi znajduje się na Bahr el Abiad?
— I to niedaleko stąd. Za parę godzin zobaczysz tylko resztki z niego, bo „Pięść świętego“ zmieni go wkrótce w kupę gnoju.
— Tu niema pięści, któraby go zgniotła — ozwał się Sali, podnosząc ręce, jak kapłan do ofiary. — Jego własna pięść spadnie tu na głowy ludzi złych i przewrotnych! Znam go! W nim mieszka miłość Boża, i dlatego żadna złość ludzka niezdolną jest pokonać go!
— Milcz, bydlę! Śmiesz bronić giaura, który jest wrogiem wszystkich wiernych? Pomyśl raczej o sobie, bo jeżeli nie przestaniesz mówić mi o nim i nie otworzysz serca prawdziwej a jedynej nauce, będziesz sprzedany, jako niewolnik. Wyrzeknij się raczej człowieka, który jest śmiertelnym wrogiem murabita i który
Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/423
Ta strona została przepisana.