Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/424

Ta strona została przepisana.

z ręki jego dostanie się wkrótce na samo dno piekła! Czy chciałbyś i ty towarzyszyć mu do dżehenny?
— Tak, wolałbym raczej z nim do piekła iść, niż z murabitem do raju, bo wiara tego chrześcijanina prowadzi ludzi z piekła do nieba, a wasza nauka raj czyni piekłem, i dla tej to przyczyny gardzę nią, a zwracam się do wiary jasnej i pięknej, jak słońce. Nazywasz chrześcijanina psem, giaurem; ale w rzeczy samej on jest prawdziwym wiernym, podczas gdy wy wraz ze swą wiarą jesteście workami padliny. Raduje mię wiadomość, że ów chrześcijanin znajduje się w tych stronach, a blizkość jego tembardziej umacnia mię w zasadach owej jasnej wiary i mam za kogo modlić się do prawdziwego Boga.
— Może za niego, niecny bezbożniku, śmiesz się modlić?
— Tak, za niego!
— I śmiesz mówić mi to otwarcie? — poskoczył ku niemu władca El Michbaja. — Nie ścierpię dłużej tej bezczelności! Ostatni termin do nawrócenia się daję ci do jutra rana, gdy ów przeklęty przez Allaha będzie się wił pod moją stopą! I mam nadzieję, że, patrząc na jego męczarnie, nawrócisz się. A wówczas obdarzę cię godnościami i uczynię przewodnikiem tysięcy, tysięcy ludzi. Jeżeli zaś trwać będziesz w swoim uporze, spotka cię ten sam los, co tego giaura!
— Zbytecznie czekać chcesz na moją decyzyę do rana; mogę ci już teraz powiedzieć, że nie dbam o twoje łaski i o sławę, którą mi obiecujesz. Wolę... cierpieć wraz z giaurem!
Wyznanie to wielce mię uradowało. Chętnie byłbym dał nieszczęśliwemu jakiś znak, że go słyszę; ale nie mogłem tego uczynić, bo wówczas najniezawodniej rzuciłby mi się w ramiona i zdradziłby mię w ten sposób niechcący. Zresztą Jumruk sam uniemożliwił mi to, bo cofnął się od Salego na krok w tył i rzekł:
— No, dobrze! stanie się wedle twojej woli. Wydałeś sam na siebie wyrok!