Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/429

Ta strona została przepisana.

— Handlujesz niewolnikami — rzekł mi na to, — a nie wiesz, w jaki sposób zabezpiecza się ten towar. Chodź, pokażę ci, jak się to u nas robi.
Wezwanie to przyjąłem skwapliwie. Szło mi oczywiście nie o sposób obezwładniania niewolników, lecz o bliższe rozpatrzenie się wśród El Michbaja. Jumruk, rozkazawszy przybyszom, aby zaczekali na niego, wyprowadził mię z izby.
Na dworze w kilku miejscach płonęły ogniska, oświecając całą seribę. Weszliśmy do największego z budynków, gdzie znajdował się rekwik, i oczy moje, uszy oraz węch doznały takiego wrażenia, że trudno mi je opisać. Było to, nie powiem — piekło, ale przedpiekle. Użyłem całej siły woli, by nie wybuchnąć strasznem oburzeniem na nieludzkie, wręcz szatańskie barbarzyństwo tych, którzy byli twórcami tego przybytku rozpaczy.

Spotkawszy się w przejściu z Salim, dałem mu porozumiewawczy znak poza plecami starego łotra, który właśnie, oprowadzając mię po swych „składach żywego towaru”, chełpił się przedemną z ich urządzenia i opowiadał o swej seribie. Dowiedziałem się więc, że leży ona w głębi lasu, a prowadzą do niej z zewnątrz trzy tylko ścieżki: jedna z nich, mianowicie ta, którą przybyłem, wiedzie w głąb lądu, druga na południowy, a trzecia na północny brzeg półwyspu. Obie ostatnie ścieżki od strony rzeki są tak zasłonięte, że tylko przypadkiem można trafić na nie. Powyżej, a więc w stronie południowej, ukryta jest w zaroślach szachtura[1], będąca własnością Jumruka. Kazał on ją sobie sporządzić, nie żałując pieniędzy na budowę, tak, aby w niej mógł przenosić się z miejsca na miejsce drogą wodną prędzej, niż każdy inny okręt nilowy. Dokładnej ilości załogi dowiedzieć się nie mogłem i tylko zrozumiałem ze słów Jumruka, że byli to ludzie bardzo niesforni i nie łatwo ich było utrzymać w kar-

  1. Żaglowiec pośpieszny