Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/437

Ta strona została przepisana.

opowiadać o swoich przejściach od chwili naszego rozstania pod Khoją. Przejścia te były prawie wyłącznie natury wewnętrznej, duchowej.
Wyobrażając sobie wciąż, że szuka Mahdiego, a tęskniąc zupełnie do czego innego, udał się do Egiptu i zaciągnął się w szeregi „świętej Kadiriny". Tu przekonał się niebawem, że nie mogą go zadowolnić narzucane mu czcze formy, bezmyślne słowa i gorsze jeszcze w swych następstwach rzeczy. Zapowiedziano mu naprzykład, że, gdyby raz jeszcze wystąpił ze swoją nauką publicznie, ścigać go będzie zemsta. Na szczęście, zaopiekował się nim jakiś wyższy urzędnik i wskazał mu drogę do... Mahdiego w osobie Mohammeda Achmed Ibn Abdullahi, mieszkającego na wyspie Aba na Białym Nilu, i nawet dał mu list polecający.
Długo biedak tułał się wzdłuż Nilu, nim nareszcie znalazł owego „Mahdiego". Ten przeczytał list i zatrzymał go u siebie, ale okazał się dla niego ogromnie surowym, nakazując mu ciężką pokutę za niedowiarstwo i kacerstwo. Pokuta owa omal nie wpędziła nieszczęśliwca o grobu. Na szczęście odgadł zawczasu, do czego zmierza ów „Mahdi" i czem jest właściwie — i to odkrycie przestraszyło go. Wszak ten „święty" był najpospolitszym zbrodniarzem, uprawiającym otwarcie brzydkie i karygodne czyny, a wymagający równocześnie, aby go czcić i adorować, jako zesłańca Allaha, równego niemal Mahometowi.
Szlachetnemu Salemu było tego zawiele. Nie zawahał się wypowiedzieć głośno obłudnikowi, co myśli o nim — no, i za to... uwięziono go.
„Święty" miał dwie tylko drogi: albo przez udręczenie i męki „nawrócić" zbłąkaną owieczkę i zyskać w niej znakomitą siłę dla swoich celów, — albo pozbyć się go raz na zawsze. To pierwsze uznał za korzystniejsze dla siebie, bo Sali był wielce uzdolnionym mówcą i, gdyby się tylko pogodził z jego regułą, mógł przynieść mu wiele sławy i korzyści. W tym też celu były Fakir el Fukara oddał go potajemnie w ręce