Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/447

Ta strona została przepisana.

hater nad bohaterami“, chciał dostać jak najwięcej, mimo, że nawet kiwnięciem palca nie przyczynił się do naszego powodzenia.
Było zresztą co dzielić, więc cały majątek Jumruka przeznaczyłem dla wymienionej „starszyzny". Znaczny zapas tibru, który łotr ten posiadał, rozdałem między tych moich ulubieńców.
Pomimo to Selim, aczkolwiek część jego wynosiła kilkadziesiąt tysięcy piastrów, szemrał niezadowolony:
— Dlaczego dałeś mi tak mało, effendi? Wyszły ci chyba z pamięci moje zasługi? A jednak czyż nie zawdzięczasz swej sławy jedynie mojej waleczności? Nie chce mi się teraz wyliczać, ile to masz mnie do zawdzięczenia; ale skoro wrócę do Kairu, to wiem, co uczynię...
— No, no! Zanim wrócisz do Kairu, powinieneś przedewszystkiem dać sobie skrócić język, który paple różne niedorzeczności. Obdarowałem cię właściwie nie dla twych zasług, ale z litości, i jeżeli czujesz się pokrzywdzonym, to oddaj to z powrotem! kto inny będzie zadowolony...
— Nie, effendi, wolę już ja być zadowolonym i nie oddawać tego, co otrzymałem — bronił się.
I ostatecznie skwitował z pretensyj.
Podoficerowie otrzymali pięć razy tyle, co zwykli szeregowcy. A mimo to ci ostatni nie narzekali; przeciwnie, przyznali otwarcie, że nigdy jeszcze nie osiągnęli tak znacznej korzyści.
A niewolnicy? Rzecz prosta — i o tych biedakach musiałem pamiętać, a choć żołnierze byli z tego niezadowoleni, jednak wobec mojej nieugiętej woli musieli ustąpić. Przecie, gdyby reis effendina był na mojem miejscu, zabrałby dla siebie wyłącznie przynajmniej połowę wszystkiego. Nie zostawiłem mu teraz nic, i nikt nawet nie wspomniał o tem. Zresztą, mojem zdaniem, nie miał on nawet prawa domagać się czegokolwiek. A jeżeli po powrocie na okręt zechce się upomnieć o co, to dla mnie pretensya jego będzie