Właściciel mosiężnej oprawy okularów biegł przodem, jako nasz przewodnik, pyszniąc się z tego, jakby go co najmniej obrano królem.
Stary jednak nie ograniczył się do tej jednej przysługi dla nas. Wysłał już naprzód czterech ludzi do Goków, aby im oznajmić, jak wielki spotka ich zaszczyt i jak mają się przygotować na nasze powitanie.
O tem dowiedzieliśmy się oczywiście dopiero później.
Przewodnik nasz, mimo niefortunnego obuwia, był bardzo dobrym biegaczem i dotrzymywał kroku naszym wołom. jechaliśmy wciąż w dół brzegów rzeki, a po niejakimś czasie przeszliśmy ją wbród i skręciliśmy na obszerne pola, przez które trzeba było jechać całą godzinę. Przed nami w oddali majaczył rąbek lasu.
Przewodnik mówił coś do nas bezustanku, Agadi zaś objaśnił nas, że poczciwiec opisuje nam tak dokładnie Wagundę. Ażeby się przekonać, czy wie, do czego służy przedmiot, który posiada i z którego jest tak ogromnie dumny, wezwałem go do siebie, żądając, by mi swą dziwną ozdobę dał do ręki. Biedak przestraszył się tem mocno, a z miny jego i z ruchów wywnioskowałem, że za nic w Świecie nie da nikomu do ręki swego klejnotu. Dopiero długie wywody i zapewnienia tłómacza skłoniły go do ustępstwa: podał mi oprawę okularów, nie spuszczając z niej oka, w obawie, abym jej nie przywłaszczył. Ja zaś włożyłem okulary na nos i, dobywszy papier, udałem, że czytam. Ale młodzian nie miał pojęcia o tem, co przez to pokazać mu zamierzam, i dopiero gdy począłem patrzeć przez te okulary na daleki las, udając gestami, że widzę o wiele lepiej, niż gołem okiem, przewodnik począł mię rozumieć. I skoro mu tylko oddałem te okulary, wsadził je sobie na nos, a patrząc przez nie, skakał z radości; wydawało mu się, że widzi przez nie wszystko o wiele piękniej, niż gołem okiem. Od tej chwili przestał już opowiadać o Wagundzie i patrzył bezustannie przez okulary. Wskazując mu, że okularów nie nosi się na szyi, lecz na nosie, zyskałem
Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/65
Ta strona została przepisana.