— Myśl, co chcesz... A... a... czy ty, effendi, jesteś oficerem? i
— Nie.
— A ja nim jestem, i to, jako reis effendina, wcale nie pospolitej rangi, o czem wiesz bardzo dobrze i z czego możesz osądzić, kto z nas dwóch uprawniony jest bardziej do układania planów wojennych. Wprawdzie naczelnik Goków oddał w twe ręce dowództwo nad swymi ludźmi, i w tym zakresie możesz robić, co ci się podoba; ale co do mnie, czy myślisz, że poddam się twemu zwierzchnictwu razem z wszystkimi swymi podkomendnymi?
Mówił to z wyraźną do mnie urazą, wywołaną przez zazdrość. Sprawiło mi to wcale niemiłą niespodziankę, bo, wyświadczywszy mu już niejedną przysługę, mogłem na tej podstawie liczyć jeżeli nie na wdzięczność, to przynajmniej na pewne względy z jego strony. Gdy oto tymczasem spotkałem się z czemś zupełnie przeciwnem, i raczej ja powinienem był uczuć się dotkniętym. Mimo to jednak odrzekłem spokojnie tonem zwykłej uprzejmości:
— Co ci się stało, emirze? Czyż zażądałem od ciebie, abyś się zrzekł praw swoich na rzecz moją? Gdy naczelnik Goków oddawał mi dowództwo, milczałeś, więc byłem pewny, że się zgadzasz na to. Teraz jednak widzę z twego zachowania, że się myliłem, wobec czego jestem gotów zrzec się udzielonego mi zaszczytu każdej chwili. Jestem Europejczykiem, i obojętne mi, co się tu w Sudanie dzieje, a to, co czynię dla was, wynika tylko z mojej dobrej woli. Podoba się wam mój plan, dobrze; nie podoba się, również dobrze. Obmyślcie sobie lepszy sami. A co do mnie, jeżeli zechcecie, abym wypowiedział o nim mój sąd, uczynię to chętnie; jeśli zaś usuniecie mię zupełnie od rady, i wówczas jeszcze nie będę miał powodu do obrażania się. Właściwie wszystko mi jedno, czy wykonacie mój plan, czy też nie; ani mię to ziębi, ani grzeje; nic nie zyskam i nic nie stracę. W interesie
Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/77
Ta strona została przepisana.