Strona:Karol May - W Kraju Mahdiego T.3.djvu/90

Ta strona została przepisana.

jakobym ja prędzej miał zginąć, to nie łudź się słodko. Wiem dobrze, w czem pokładasz nadzieję, ale to ci się wcale nie uda.
— Nic nie wiesz, nic! — draźniłem go umyślnie, by dokończył tego, co zaczął.
— Ależ wiem — odparł szyderczo. — Schwytałeś mego posłańca, szejka Djangów, i od niego dowiedziałeś się o moich planach. Zdobyliście moją seribę, a następnie razem z Borami przybyliście przez maijeh Semkat do Goków, by ich ostrzedz przede mną.
— Śniło ci się! — przerwałem mu, naumyślnie zaprzeczając, by mówił dalej.
— Wcale nie śnię i wiem, co mówię. Twój mądry Selim opowiedział mi wszystko ze ścisłą dokładnością. Poróżniłeś się z reisem effendiną i dlatego opuŚciłeś Wagundę, zamierzając na własną rękę zdobyć pomoc w Fogudzie. No, alem na szczęście pośpieszył się i przybyłem tu o wiele wcześniej, niż obliczałeś. Dowiedz się więc, że powziąłem zamiar zniszczyć nietylko samą Wagundę, ale i Fogudę, W tym celu ukryliśmy się tu, w lesie, ja zaś pojechałem naprzód na wywiady, gdy nagle spostrzegłem was nad maijeh, no, i tego dzielnego Selima, który ani myślał o ucieczce, choć mogła mu się doskonale udać, bo ma nogi, jak maszty okrętowe, a spostrzegł nas przecie już zdaleka; chłop zdębiał poprostu i nie ruszył się. Jeżeli wszyscy wasi wojownicy są tak mądrzy, jak on, to mi nietrudno będzie uporać się z nimi. Twój Selim, schwytany nagle, wyśpiewał mi wszystko, jak ptaszek, no, i wystarczy to chyba, abyś był pewny, że wiem wszystko. Teraz ruszymy na Fogudę, aby ci dać sposobność przypatrzenia się polowaniu na niewolników; a to, co zobaczysz, niech będzie dla ciebie wstępem do powolnej i przyjemnej... śmierci.
Wstał i dał ręką znak swoim ludziom do wymarszu. Ponieważ w tej chwili wszyscy byli zajęci i nie uważali na nas, zwróciłem się do Selima i zapytałem szeptem: