czenie. Przedewszystkiem jednak powinieneś się dobrze przyjrzeć, jak to pijak przedstawia się w oczach człowieka trzeźwego; bo choć widziałeś sam wielu opilców, jednak nie potrafiłeś ocenić ich należycie. Otóż sukri (pijaczyna) jest nietyle człowiekiem, ile beczką, do której wciąż dolewa się raki, aż póki owa raki nie przeżre jej klepek. I ciebie raki zżarła już do połowy, a niebawem klepki twoje rozsypałyby się, gdybyś je nadal wódką zamiast wodą traktował. Przypatrz się dobrze pijakowi, gdy wstaje rano. Głowa go boli, ręce i nogi drżą, twarz ma obrzmiałą, wykrzywioną i wstrętne oczy, bez blasku, jak brudne szkła. Żona i dzieci unikają go, gardzą nim, bo wiedzą, że ich nie kocha, że u niego więcej znaczy wódka, niż ich szczęście i dobrobyt. Przyjaciół prawdziwych pijak zazwyczaj niema... bo znajomi, z którymi razem pije, nie są mu przyjaciółmi, lecz tak samo, jak on, pustemi beczkami, bez serca i bez duszy. Krewni nienawidzą go, a sąsiedzi wyśmiewają... Pustka więc roztacza się naokoło niego i pustka panuje też w nim samym. Pijanica nie myśli o Allahu, zaniedbuje modlitwy i nie spełnia swoich obowiązków. W żołądku czuje ciągle piekącą smołę, a w gardle suchość nieznośną. Już od rana czuje pociąg do djabelskiego trunku, ale skoro go się tylko napije, staje się tak ociężałym, jakby wlał roztopionego ołowiu w swoje członki... — traci rozum, pamięć i władzę w całem ciele... i porusza się jak ślepe szczenię, nieraz wywracając się do błota, a skoro się podniesie i chce coś mówić, nie może, bo język mu
Strona:Karol May - W krainie Taru.djvu/123
Ta strona została skorygowana.
123