Strona:Karol May - W krainie Taru.djvu/128

Ta strona została skorygowana.

tylko niedźwiedzica z małemi, bo czas parowania dawno już minął, a stary niedźwiedź, ojciec rodziny, ma ten brzydki zwyczaj, iż pożera swoje młode, więc niedźwiedzica dla zabezpieczenia potomstwa przed zbrodniczemi popędami swego małżonka wypędza go zawczasu.
— Nie wiem o tem, ale dubb, którego tutaj nledawno widziano, to z wszelką pewnością ten sam dubb el chulud (niedźwiedź nieśmiertelny), co zamieszkuje w tej okolicy od czasu wymordowania chrześcijan, i jest duchem ich kapłana. Podobno przewyższa swem cielskiem dwa razy człowieka, a że tak długo już żyje, więc ze starości posiwiał. Żołądek ma tak wielki, iż łatwo pomieszczą się w nim Akwil ze swoim synem. Bądź więc ostrożny, effendi, przez wzgląd na tego potwora i miej na uwadze, że serce moje przepełnione jest pragnieniem zobaczenia cię w Khoi, co byłoby niemożliwe, gdybyś zajął miejsce obok dwu nieszczęsnych jeńców szeika!
— Ech, nie obawiaj się o to! Jestem tak potężnym i twardym kęsem, że nawet ów potwór nie mógłby mię połknąć tak łatwo, tem bardziej iż przedtem będzie miał do pożarcia dwie wcale przyzwoite porcje z owych przedstawicieli rodu Bebbejów. Wiem również, co myśleć o nieśmiertelności potwora, i możesz mi o nim już więcej nie mówić! Wolałbym natomiast, ażebyś mi ściśle określił, gdzie mianowicie obozują Kelurowie. Czy może na tej polanie, o której wspomniałeś?
— Nie; tam jest grunt bagnisty nie nadający

128