Strona:Karol May - W krainie Taru.djvu/137

Ta strona została skorygowana.

to mówię, sihdl, a co ja postanowię, musi się stać nieodzownie! Więc idź w imię Allaha!.... Twój wierny przyjaciel i mściciel już siedzi w ukryciu i czeka albo twego powrotu, albo wielkiego czynu zemsty!
Śmiać mi się chciało, tak zabawnie poważną miał minę przy tych słowach. Alem się powstrzymał nawet od uśmiechu, ażeby wiernego towarzysza nie urazić. Wręczyłem mu karabiny, uścisnąłem dłoń i, raz jeszcze przestrzegłszy, aby się dobrze ukrył, poszedłem w kierunku obozu nieprzyjacielskiego.

∗                              ∗


137