Strona:Karol May - W krainie Taru.djvu/16

Ta strona została skorygowana.

Ile żądasz za to, iż urządzimy tu dla siebie odpowiedni przedział?
— A długo chcecie zabawić?
— Cztery dni.
— Dacie po dziesięć piastrów dziennie. A za wikt...
— Już my sobie wikt sporządzimy sami! — przerwał Halef. — Chodzi nam teraz głównie o konie. Jeżeli się zgodzisz, abyśmy je tutaj wprowadzili, dostaniesz razem po dwadzieścia piastrów za dzień. Zgódź się bez zbytnich ceremonij, bo zapewne nie miałeś jeszcze gościa, któryby ci płacił tak suto.
Oberżysta zgodził się oczywiście na warunki, mimo pozornego sprzeciwu, okazanego z początku, a towarzysz jego od butelki, ów gość podejrzany, dał się nam uprosić do pomocy w ustawieniu ścian, poczem Halef wprowadził konie, a umieściwszy je odpowiednio, kupił za dwa piastry kurę, zabił ją, oskubał, nadział na rożen i począł piec na ogniu Ja tymczasem na jednej z wolnych ścian ruchomych, ułożonej na ziemi, rozesłałem koc i, położywszy się, patrzyłem przez szparę na ludzi, którzy tu przychodzili podziwiać tak dostojnych gości, co mogli sobie pozwolić na kosztowny zbytek umieszczenia koni w izbie mieszkalnej. Zwracali się też z zapytaniami w tej sprawie do Halefa, który odpowiadał niechętnie a pogardliwie i z wielką przesadą. Gdy zaś wypowiedział moje nazwisko, ów gość w skórzanej czapce podniósł się nagle i zapytał:

16