Strona:Karol May - W krainie Taru.djvu/207

Ta strona została skorygowana.

się stanie, jak powiedziałeś. Niech przyjaźn i miłość między twoim szczepem a naszym zakwitnie na nowo, i niech wasi wrogowie będą zarazem wrogami naszymi, a przyjaciele wasi i naszymi przyjaciółmi. Ale największymi przyjaciółmi dla obu szczepów niechaj będą po wsze czasy Hadżi Kara Ben Nemzi effendi i Hadżi Halef Omar, który dłuższem jeszcze szczyci się nazwiskiem, ale...
W tej chwili Halef poskoczył ku niemu, a ująwszy go za ręce, krzyknął:
— Nazwisko moje jest długie, zbyt długie, abyście je mogli zapamiętać i bez zająknienia wygłosić, bo liczba moich ojców, dziadów, pradziadów i prapradziadów sięga aż do owych czasów, kiedy po ziemi chadzał pierwszy człowiek. To też z powodu tych trudności przyjaciele moi mogą mię nazywać krótko: Hadżi Halef; a że wy właśnie jesteście nimi w tej chwili, pozwalam wam zatem opuszczać imiona przesławnych moich przodków. I bez tego Allah widzi szczery nasz związek, który sobie obecnie wzajem ślubujemy. Pójdź, sihdi, uczcić wraz z nami tę uroczystość, która zaczęła się od miodu, a nie powinna się skończyć, chociażby groziła wyginięciem w dziuplach drzew wszystkich pszczół i wszystkich niedźwiedzi na świecie! Górą miłosierdzie!
Musiałem oczywiście usłuchać jego miodowego wezwania i, gdy sam wyrażałem w krótkich słowach swą radość z takiego obrotu sprawy, usłyszeliśmy nagle od strony obozu pełne trwogi okrzy-

207