Strona:Karol May - W krainie Taru.djvu/30

Ta strona została skorygowana.

w „Dolinie Stopni“ wszystkie ludy, nastające na Haddedihnów? Nieprawdaż?
— Tak jest.
— I wiesz zapewne, gdzie się znajduje obecnie ów chrześcijanin?
— Wiem.
— Gdzież go więc szukać?
— Tam, za przegrodą.
Sali Ben Akwil cofnął się jeszcze krok w tył, podniósł ręce w górę z wielkiego zdziwienia, i omal nie uwierzyłem, iż zdziwienie to jest wyrazem przyjaźni dla mnie.
— Jak się ten effendi nazywa? — zapytał.
— Jest to sławny i niezwyciężony Emir Hadżi Kara Ben Nemzi effendi.
Sahi, sahi!... — Istotnie, istotnie! Słyszałem to imię!...
Chciał coś mówić jeszcze, ale połknął słowa, będące już, jak to mówią, na końcu języka, i począł chodzić po izbie od kąta do kąta, jakby namyślając się nad czemś. Otrzymana o mnie wiadomość poruszyła go widać do głębi, wywołując jakieś postanowienie, bo robił wrażenie silnie podnieconego. Niebawem zwrócił się znowu do Halefa, ale w innym już niż dotychczas tonie:
— Słuchaj, Hadżi Halefie Omarze! Obiłeś mię, a więc wyrządziłeś zniewagę, która jedynie śmiercią mogłaby być okupiona. Mimo to radbym ci przebaczyć, gdyż ja pierwszy porwałem się do bitki. Słyszałem o czynach twoich i twego chrześcijańskiego emira i podziwiam was tak bardzo, że wdzięcz-

30