Strona:Karol May - W krainie Taru.djvu/5

Ta strona została skorygowana.



Podróżowałem z dzielnym swym towarzyszem Hadżi Halefem Omarem konno przez „Państwo Srebrnego Lwa“ (Persja). Przebyliśmy właśnie granicę persko-turecką, znużeni ogromnie kilkomiesięczną podróżą wśród zbójeckich szczepów kurdyjskich, i zatrzymaliśmy się w niedużej osadzie Khoi, ażeby dać koniom wypoczynek.
W owym czasie miałem nieocenionego rumaka Rih, którego później pode mną zastrzelono. Towarzysz mój nie posiadał tak szlachetnego wierzchowca. Jakkolwiek i jego koń był czystej krwi arabem, nie dorównywał mojemu, zwłaszcza w tak uciążliwej podróży, i musieliśmy, chcąc niechcąc, zatrzymać się na parę dni, mimo że miejscowość bynajmniej nie budziła w nas zachwytu.
Skoro tylko ukazaliśmy się we wsi, powstało wnet istne zbiegowisko: starzy, młodzi, nawet dzieci — wszystko biegło za nami aż do nędznego domu zajezdnego, gdzieśmy się postanowili zatrzymać, a nieocenione moje prześliczne zwierzę było przedmiotem ogólnego podziwu. Zwracał ponadto uwagę wszystkich kosztowny i wspaniały rzęd; otrzymałem go w podarunku od pewnego Persa za

5