Strona:Karol May - W pustyni nubijskiej.djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.

Tę część łupu uważałem za swój wyłączny udział, i mapy zatrzymałem przy sobie. Resztę zdobyczy kazałem włożyć na grzbiet zdobytego wielbłąda i postanowiłem rozdzielić później równo pomiędzy wszystkich.
Musieliśmy teraz zaczekać na Selima; mieliśmy więc czas pomówić o tem, co się stało. Dowiedziałem się, że ten gałgan winien był całemu nieszczęściu, gdyż usnął na warcie. Napadnięci znienacka i gwałtownie zbudzeni, bronili się zawzięcie, lecz tylko Ben Nilowi udało się dobyć noża i przebić nim przeciwnika. To podnieciło w najwyższym stopniu wściekłość łowców niewolników, jeden z nich domagał się nawet, by mordercę zabić na miejscu. Drudzy jednak, a zwłaszcza dowódca, byli zdania, że zemstę należy odłożyć na porę stosowniejszą. Jeńców więc skrępowano, a zagrzebawszy trupa i napoiwszy wielbłądy, przykryto studnię, poczem wyruszono w dalszą drogę.
— Jak obchodzono się z wami? — zapytałem.

115