Strona:Karol May - W pustyni nubijskiej.djvu/121

Ta strona została uwierzytelniona.

gdybym wiedział, czy znali ukrytą studnię, czy też przypadkiem znaleźli się w tej okolicy.
— Znali ją, i bardzo ich to złościło, żeśmy im tak mało wody zostawili.
— W takim razie wiem, za co mam ich uważać. Zdradziło ich to, że tę studnię znali. Teraz już nie wątpię, że trafiliśmy na poszukiwanych przez nas łowców niewolników.
— Jakto, effendi? Przecież żadnych jeńców nie eskortowali!
— Istotnie, ale to była tylko straż przednia; tych pięciu ludzi miało się starać o kwatery, o wodę i wogóle mieli czuwać nad bezpieczeństwem transportu.
— Jeśli tak, to wielki błąd popełniłeś, pozwalając im umknąć. Trzeba ich było zatrzymać i dokładnie wybadać. Przecież ich relacje bardzoby nam się teraz przydały!
— Jestem innego zdania. W takich ważnych chwilach zwykłem postępować z rozwagą, i obliczać skutki tego, co czynię. Gdyby mi przyszło na myśl wypytywać ich, nie byłbym się niczego do-

117