Strona:Karol May - W pustyni nubijskiej.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.

leźć teren, nadający się do walki, i tam na nich zaczekamy. To drugie uważam nawet za lepsze.
— Musielibyśmy znać kierunek ich drogi.
— Dowiemy się o tem wieczorem.
— A jeśli się nie dowiesz?
— W takim razie powrócimy do pierwszego planu.
— Jabym wogóle dał spokój tej niepotrzebnej wędrówce do Bir Murat. Dlaczegoś ty, effendi, tak się uwziął?
— Wiem z doświadczenia, jakie przynosi korzyści podsłuchiwanie. Nie jest wykluczone, że usłyszę nawet więcej, niż sam chcę się dowiedzieć. Proszę cię, nie sprzeciwiaj się dłużej, gdyż zarzuty twoje nie odniosą skutku. Zresztą, musimy przerwać rozmowę, gdyż widzę tam jakiegoś biegnącego człowieka. Może to Selim.
Oto wynurzył się teraz na zachodnim horyzoncie biały punkt, który się do nas zbliżał. Wkrótce rozpoznaliśmy piechura, biegnącego tak pośpiesznie, że burnus powiewał za nim jak chorągiew.

123