Jeśli pozostanę, a pochwycą nas, może być ze mną źle.
— A zatem znowu się boisz?
— Bać się? Nie! Wiesz, że jestem największym bohaterem pustyni i pragnę przy odpowiedniej sposobności zginąć śmiercią bohaterską, — nie chciałbym jednak, aby mnie powieszono jako handlarza niewolników.
— Masz zupełną słuszność.
— Jeżeli i ty jesteś tego zdania, opuszczam natychmiast służbę. Cóż jednak pocznę z sobą? Gdybym cię tak nie miłował, decyzja byłaby łatwa, ale ja, effendi, nie chciałbym się z tobą rozstawać. Jeżeli pozwolisz, to pewną kwestję przedłożę twojej rozwadze.
— Słucham.
— Wszyscy wiedzą, że jesteś rozumnym człowiekiem; znasz wszystkie gałęzie wiedzy i przenikasz głębie wszystkich tajemnic, ale masz przecież błąd jeden.
— Jaki?
— Brak ci służącego, jakim ja jestem. Darzonoby cię szacunkiem dziesięć
Strona:Karol May - W pustyni nubijskiej.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.
9