Strona:Karol May - W pustyni nubijskiej.djvu/134

Ta strona została uwierzytelniona.

ła się i przysłuchiwała z widoczną przyjemnością.
Ci ludzie byli mi obcy zupełnie i żadnego zajęcia we mnie nie budzili, zwróciłem się przeto na prawo, gdzie wkrótce zobaczyłem kilka namiotów. Było to, jak się przekonałem, obozowisko Beduinów z plemienia Ababdeh, którym powierzono pilnowanie studni. I tu nie miałem czego szukać, więc poczołgałem się na kolanach i końcach palców w stronę trzeciego światełka. Majaczyło ono przed namiotem, obok którego stał drugi. Dwie kobiece postacie siedziały nad ogniskiem i przyrządzały wieczerzę. Kiedy jedna z nich pochyliła się, aby gasnący już ogień rozdmuchać, i jaśniejszy blask twarz jej oświecił, poznałem Fatmę, ulubioną kucharkę Nassyra, której włosy znalazłem w pillawie. Oba namioty należały zatem do mego wrogiego przyjaciela Murada Nassyra. Jeden przeznaczony był dla siostry i jej służby, drugi niezawodnie on sam zajmował. Kiedy się zbliżyłem do namiotu, zobaczyłem Turka, siedzącego

130