bo to wie każdy, — odpowiedział znacznie uprzejmiej.
— W takim razie wiesz zapewne i to, że reis effendina wyposażony jest w wiele pełnomocnictw, które mu nadają niekiedy większą władzę, aniżeli ma mudir.
— I to wiem także.
— Jestem porucznikiem emira i powiem ci, że twarz twoja zajmuje mnie bardzo. Teraz mi już chyba odpowiesz?
— Udowodnij mi wpierw, że jesteś rzeczywiście tym, za kogo się podajesz.
— Jeżeli koniecznie chcesz, zastosuję się do twojego życzenia i pójdziemy razem do szecha el beled, ale tam rozmówimy się urzędowo, gdy tymczasem tutaj rozmawiałbym z tobą uprzejmie.
— Jestem tak samo, jak ty, przyjacielem uprzejmości, możesz mi więc stawiać pytania, jakie chcesz.
Turek miał widocznie powód do obawy przed urzędowem przesłuchaniem. Porucznik rzekł z uśmiechem:
Ponawiam pytanie, jak się nazywasz?
Strona:Karol May - W pustyni nubijskiej.djvu/20
Ta strona została uwierzytelniona.
16