pieniędzy i żeby się go pozbyć, udałem przed nim, że jestem handlarzem niewolników. I ten środek istotnie pomógł, bo zląkł się i rozstał się ze mną.
— Przedtem twierdziłeś, że on chce z tobą jechać do Chartumu.
— Powiedziałem to chyba przez nieuwagę. Widocznie o czem innem wtedy myślałem.
— Jesteś mi bardzo podejrzany. Czy możesz udowodnić, że jesteś rzeczywiście Muradem Nassyrem z Nif?
— Tak. Mam przy sobie dwa paszporty, jeden sułtana, a drugi khedive.
— Pokaż mi je!
— W takim razie bądź łaskaw pofatygować się do moich komnat.
Porucznik wszedł z nim do khanu, a kiedy po jakimś czasie powrócił, oznajmił z niechęcią:
— Oba paszporty w najpiękniejszym porządku; jedzie z siostrą do Chartumu. Zbadałem jego rzeczy i nic mu nie mogę zarzucić, choć pewien jestem, że to ten sam handlarz niewolników, którego przed rokiem widziałem.
Strona:Karol May - W pustyni nubijskiej.djvu/24
Ta strona została uwierzytelniona.
20