Strona:Karol May - W pustyni nubijskiej.djvu/30

Ta strona została uwierzytelniona.

przez reisa effendinę, jest dla mnie wielkim zaszczytem. To też odrzekłem:
— Jakże mógłbym tej prośbie odmówić? Twój pan tyle mi grzeczności wyświadczył, że z przyjemnością skorzystam ze sposobności, aby mu się przysłużyć.
— Effendi, dziękuję ci bardzo! Muszę ci powiedzieć, iż reis effendina spodziewał się na pewno twojej zgody, ponieważ jednak zadanie jest bardzo niebezpieczne, sądziłem, że mu odmówisz. Raduję się jednak z całej duszy, że jego nadziei nie zawiodłeś. To, co mamy wykonać, połączone jest z wielkiemi trudnościami; skoro jednak wiem, że wesprze mnie twoja rada, jestem pewien, te przynajmniej większych błędów uniknę.
— Możesz liczyć nietylko na moje rady, ale i czynny współudział. Czy masz osobne instrukcje, o których nie mówiłeś jeszcze dotychczas?
— Nie. Nakazano mi zabierać każdego spotkanego po drodze łowcę lub handlarza niewolników i prowadzić go razem z łupem do emira. Oczywiście, w pierwszym rzędzie powinienem zwrócić

26