Strona:Karol May - W pustyni nubijskiej.djvu/49

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nazwałeś go człowiekiem pożytecznym, a teraz uważasz go widocznie za podwładnego, któremu ufać nie można.
— Tak surowego sądu o nim wydawać nie myślę, w każdym razie powinien był mnie zapytać, co ma czynić. Bardzo łatwo może się spotkać z ludźmi, którzy jego i naszą obecność zdradzą przed rabusiami.
— Powiadasz, że zna pustynię; więc chyba obierze drogę bezpieczną, na której nikt go nie zobaczy.
— Trudno uniknąć takiego spotkanie, bo Nil jeszcze zbyt blisko.
— Jeśli pojedzie stąd prosto, natrafi na rzekę między Toszkeh a Tabil i nikt go prawdopodobnie nie dostrzeże. Jeśli zaś on sam przypadkiem kogoś na drodze zobaczy, to go chyba, jako człowiek doświadczony, zręcznie ominie. Czekajmy spokojnie jego powrotu.
— Więc sądzisz, że nie powinniśmy go szukać? — Naturalnie, gdyż przez to nie

45