Strona:Karol May - W pustyni nubijskiej.djvu/70

Ta strona została uwierzytelniona.

rzone, że mi w kilku miejscach skóra z nich zlazła. Kiedy jednak człowiek raz uznał jakąś konieczność, powinien wytężyć wszystkie siły, ażeby jej zadosyćuczynić.
Pod wieczór wynurzył się przed nami łańcuch pagórków, ciągnący się wpoprzek wytycznej naszej drogi. Nie pomyliłem się, sądząc, że to szereg wzgórz, biegnących od Dar Sukkot wpoprzek pustyni nubijskiej. Do niego to należą skały, wśród których leży Bir Murat. Należało bardziej, niż dotąd, mieć się na baczności. Rozglądałem się wciąż za śladami, a równocześnie przypatrywałem się wzgórkom, aby z ich kształtów i położenia wywnioskować, w której stronie może znajdować się studnia.
Nagle zatrzymał się mój wielbłąd i jął wciągać powietrze nozdrzami, poczem zwrócił się w prawo i popędził, co mu sił starczyło. Poczuł wodę, więc puściłem mu uzdę jak najwolniej, aby mu nie przeszkadzać.
Reszta wielbłądów pomknęła z tą samą szybkością, aż piasek wzlatywał

66