Strona:Karol May - W pustyni nubijskiej.djvu/75

Ta strona została uwierzytelniona.

wcale nie było wykluczone, że łowcy niewolników zjawią się tutaj w nocy. Wkrótce usłyszałem chrapanie towarzyszów, a wreszcie i ja zmrużyłem powieki bez najmniejszej obawy, gdyż sen mam tak lekki, iż głośniejszy bieg wielbłąda zbudziłby mnie z pewnością.
Kiedy się przebudziłem, już dniało; wschód zaczął się zabarwiać, więc zbudziłem towarzyszów, żeby odmówili fagr. Słowo to oznacza zorzę poranną i dlatego tak samo się nazywa modlitwa, przeznaczona na porę, kiedy słońce wschodzi. Wstali, oddali Bogu pokłony, następnie zajrzeliśmy do wody. Przez noc uzbierało się jej tyle, że można było napełnić znowu dwa wory, a wodę wczorajszą mogły wypić wielbłądy. Zjedliśmy zupę, przyrządzoną z mąki durrha na zimnej wodzie. Najbiedniejszy żebrak europejski nie wziąłby do ust tego specjału, tu jednak na pustyni musieliśmy się nim zadowolić.
Towarzysze moi byli widocznie przekonani, że nad studnią chcę pochwycić

71