Strona:Karol May - W sidłach Sefira.djvu/116

Ta strona została skorygowana.

Pozwolę ci tu leżeć aż do powrotu Sefira... Jak jesteś związany?
— Nogi są złączone, a ręce przywiązane do ciała.
— Nie będę więc miał z tobą dużo zachodu.
Ukląkłem obok niego i bez wielkiego trudu ściągnąłem zeń sznury; skoczył z rozmachem do góry i ujawnił swą radość w sposób tak nieostrożny, że musiałem nakazać mu milczenie.
Teraz należało zbadać kąt dokładniej, niż to uczyniłem poprzednio. Ochmistrz musiał mi pomóc. Usunęliśmy ceglany miał, wybierając go rękoma i składając na stronę. Nie była to tylko warstwa miału: zawierała sporo odłamków cegieł. Wytworzył się niebawem otwór, który się pogłębiał coraz bardziej. Robota posuwała się szybko. Gdyśmy wykopali dół na metr głębokości, natknęliśmy się na twardy grunt, ale w lewo i w prawo, w kierunku poziomym, lekka miałka masa poddawała się dalej. Lewa strona wiodła do wnętrza budowli, prawa nazewnątrz; dlatego kopaliśmy dalej w tym ostatnim kierunku. Szedłem przodem, wygrzebywałem miał rękoma i rzucałem go do rozciągniętego kaftana ochmistrza, który wynosił go, niby pełny worek na górę. Już