Strona:Karol May - W sidłach Sefira.djvu/127

Ta strona została skorygowana.

Hazretiniz,[1] tu oto stoją dwaj wysoce niebezpieczni łotrzy, którzy mi dzisiaj uciekli. Są to przemytnicy, złodzieje i zbrodniarze — dzisiaj muszą być stanowczo ujęci!
Generał skinął pogardliwie i odrzekł:
— Tak, szczególnie jednego z nich stanowczo ujmę, ale za rękę.
Podszedł do mnie, ujął obydwie moje ręce, serdecznie je uścisnął, i powitał mnie w języku ojczystym:
— Jakże się ogromnie cieszę, że widzę pana tak niespodziewanie! Wprawdzie nie jestem bardzo zaskoczony, bo słyszałem niedawno, że znajduje się pan w tej okolicy, i postanowiłem nawet odszukać pana.
— Jeżeli Ekscelencja nie jest zaskoczony, to ja nim jestem w najwyższym stopniu! — odrzekłem, — Nie miałem pojęcia, że pan znajduje się w Irak Arabi, i nadto w Hilleh, Widzę, że pan w niezwykle krótkim czasie zdobywa rangi. Czy mogę powinszować, panie generale?

— Dziękuję! — Zostałem w bardzo niesprzyjających okolicznościach odkomenderowany nagle do Hilleh, aby skarcić tutejszego namiestnika i przeprowadzić inspekcję.

  1. Ekscelencja.