ścią jest duża różnica, on zaś nie był na tyle spokojny, aby różnicę tę ocenić. Widać było po nim, że szukał sposobu wyjścia z zatargu bez blamażu, i istotnie, pomógł mu fakt, który zaszedł niespodzianie:
Scena wzbudziła ciekawość i innych, obecnych w khanie, ludzi, którzy skupili się i obserwowali jej przebieg. Stał tu również khandżi z paru żołnierzami, przydzielonymi dla ochrony miejscowości. Jako pierwszy urzędnik miał obowiązek dbania o spokój i ład, wszakże zdawał się być leniwym i mało aktywnym człowiekiem, który bynajmniej nie zamierzał zająć się naszą sprawą. Żołnierze jego uśmiechali się z zadowoleniem — intermezzo bawiło ich; to była wesoła rozrywka w szarej nudzie codzienności. Podobnie zachowywali się pielgrzymi, członkowie „karawany śmierci“ i inni. Tylko jeden z nich zdawał się okazywać chęć wzięcia bezpośredniego udziału w rozprawie. Jego ostro wyciosana twarz, zagorzała od słońca, drgała wymownie i żywo; nie stał spokojnie, lecz poruszał się nieustannie, chcąc przyjrzeć się badawczo bądź mnie, bądź Halefowi. Widziałem, że coś go korciło i, rzeczywiście, na widok tchórzliwej chwiejności Persa przystąpił doń, skłonił się i rzekł:
Strona:Karol May - W sidłach Sefira.djvu/15
Ta strona została skorygowana.