Strona:Karol May - W sidłach Sefira.djvu/17

Ta strona została skorygowana.

mały Halef z uśmiechem zasiadł zpowrotem na ocembrowaniu studni.
Pers spoczął na dywanie, schował sztylet do pochwy, przybrał dostojną pozę i zwrócił się do byłego Obeidy:
— Opowiedz, co wiesz o nich! Jeżeli masz przeciw nim jakieś słuszne pretensje, jesteśmy gotowi ci pomóc.
— Pretensja moja jest nietylko słuszna, ale i krwawa, — zawołał ośmielony Beduin — gdyż hańba, jaką mnie okryli, może być zmazana jedynie krwią. Posłuchaj, o panie! Plemię Haddedihnów było przed laty w zatargu z Obeidami; przygotowaliśmy się do wojny, przyczem nasz szeik wysłał dwóch wywiadowców, aby wybadać zamiary Haddedihnów. Jednym z tych wywiadowców byłem ja. Allah chciał, żeby zdarzyło się nieszczęście; zostaliśmy ujęci i oddani starym kobietom poto, by nam obcięły brody. Przez to straciliśmy cześć i zostaliśmy wyrzuceni z naszego plemienia.
— Mówisz o sobie, chciałeś jednak mówić o nich!
— Wybacz! Zaraz wszystko wyjaśnię. Nie znałem jeszcze wówczas tych ludzi, ale później poznałem ich dobrze i wiele o nich słyszałem.