Strona:Karol May - W sidłach Sefira.djvu/36

Ta strona została skorygowana.

roześmiać. Pers zdobył się tylko na to, aby ku nam potrząsnąć obydwiema pięściami i w bezsilnej wściekłości zawołać:
— Tak, u wszystkich djabłów, idźcie stąd jak najprędzej i żebym was więcej nie widział. Poznałem dzisiaj jeszcze jednego chrześcijanina, ale i ten nie jest lepszy od wielu innych, których widziałem przedtem: Prawda to, co mówi stare perskie przysłowie: „kto spotyka Isewi, ten niech go odtrąci nogą, inaczej będzie pokutował w tem i tamtem życiu”.
Siedziałem już na koniu i już byłem się oddalił o parę kroków. Gdy jednak usłyszałem te słowa, cofnąłem się, podjechałem do niego i odparłem:
— Mógłbym ci dać pięścią po twarzy i nie miałbyś odwagi się bronić; nie uczynię tego, właśnie przez wzgląd na to, że jestem Isewi. Żądam od ciebie, abyś nie zapomniał swych ostatnich słów. Mamy nie pokazywać się wam więcej na oczy? Nie wyobrażasz sobie chyba, że się was boimy? To byłoby po tem, co się tutaj działo, czystym obłędem. Powiadam ci, że będziecie serdecznie uradowani i wdzięczni Allahowi, jak tylko ujrzycie nas ponownie. Wiem już teraz na pewno, że wkrótce się znów spotkamy i wtedy