Strona:Karol May - W sidłach Sefira.djvu/40

Ta strona została skorygowana.

toby go do odpowiedzialności, a tego przecież powinien unikać.
— Słuchaj, sihdi, bystrość twego rozumowania jest wcale niezła! Ma swoje zalety, i jestem, jak widzisz, dość zdolny, aby się na niej wzorować.
— Dziękuję ci i mam nadzieję, że twoje zdolności w przyszłości się rozwiną! Przypuszczam więc, że napad nastąpi gdzieś koło placu rumowisk, niedaleko od tego miejsca, gdzieśmy zaskoczyli przemytników.
— Dlaczego tam?
— Bo w pobliżu znajduje się kryjówka, gdzie łup będzie prawdopodobnie, schowany. Jest nam obojętne, w jaki sposób karawana zostanie tam zwabiona. Ważne jest to, że ten plac jest celem naszej dzisiejszej podróży. Przybędziemy tam, mam nadzieję, jeszcze przed karawaną i zobaczymy ją, jak będzie stawiała opór Sefirowi.
— Tak, zobaczymy to, effendi. — dodał Halef podniecony — chociażby przez wzgląd na namiestnika.
— Conajmniej!
— Sprowadzimy doń Sefira, jako notorycznego zbója, przyłapanego na gorącym uczynku.