Strona:Karol May - W sidłach Sefira.djvu/56

Ta strona została skorygowana.

jest przekonana o mojej dzielności nie mniejszej niż o dzielności każdego człowieka i bohatera. Odchodzę i wracam wkrótce bez szwanku. Allah z tobą!
— Chcę, aby Allah raczej towarzyszył tobie! — odrzekłem. Oddalił się i kroki jego wkrótce zamilkły. Są głupstwa, których popełnienie człowiek stwierdza bądź po pewnym czasie, bądź bezzwłocznie. Do tej ostatniej kategorji, należało to, czego dopuściłem się teraz. Ledwo Halef zniknął, już byłbym go przywołał zpowrotem i dobrzeby się stało dla niego i dla mnie. Zanadto go lubiłem, aby mu sprawić tę przykrość tem większą, że był już na drodze do swego celu. Zszedłem do rozpadliny i usiadłem obok koni.
Po dokonaniu czegoś, czegoby się chętnie unikało, człowiek doznaje uczucia niedomagania, które nietylko gnębi ducha, ale i ogarnia ciało. Tak przynajmniej dzieje się ze mną. Siedziałem w skupieniu na dnie rozpadliny i było mi tak, jakgdybym zjadł coś niestrawnego. Znam ludzi, którzy utrzymują, że dusza ludzka w momencie śmierci rozstaje się z ciałem w okolicy Plexus Solaris i że głównie ów Plexus jest w najściślejszym związku z życiem duchowem. Nie miałem sposobności, ani czasu dyskutować z kimkolwiek na ten