Strona:Karol May - W sidłach Sefira.djvu/66

Ta strona została skorygowana.

Miły czytelniku, czy miałeś kiedy oczy tak pełne piasku, że nie można było wetknąć więcej, ani jedynego ziarnka? Nie? I ja nie codziennie ale zato wtedy tak gruntownie, jak tylko było możliwe. Nie twierdzę, aby to było bardzo niebezpieczne, ale nieprzyjemne, wysoce nieprzyjemne, jest to w każdym razie. Gdy zaś na domiar złego, jest się związanym, że nie można rękoma pomóc oślepionym oczom, tudzież otoczonym przez ludzi, o których się wie, że wszystkiego można się po nich spodziewać, tylko nie dobrego — wtedy jest dozwolone zaliczyć swe położenie do niełatwych.
Nie miałem potrzeby długo się namyślać nad sposobem zachowania się. Musiałem leżeć spokojnie i nic nie mówić, tylko uważać na to, co się dokoła mnie mówi. Co do moich oczu, musiałem narazie pozostawić sprawę oczyszczenia ich z piasku bardzo intensywnie płynącym łzom. Postanowiłem rozglądać się za sposobem działania wtedy, kiedy dzięki łzom odzyskam możność widzenia. Następnie powiedziałem sobie, że znajduję się, prawdopodobnie, w bliskiem sąsiedztwie