Strona:Karol May - W sidłach Sefira.djvu/73

Ta strona została skorygowana.

Wymówił to wszystko tonem tak niewymuszonym i naturalnym, że nie zdziwiło mnie wcale, gdy Peder odpowiedział:
— A więc wasza obecność tutaj jest dostatecznie wyjaśniona. Gdzie jest miejsce, na którem chcieliście przenocować? Sprowadzimy tu wasze konie.
— Nasze konie? Niema ich tam.
— Niema? — brzmiała zdziwiona odpowiedź
— Nie.
— Gdzie się znajdują?
— W khanie Nasrijeh, oczywiście, gdzie oddaliśmy je na przechowanie.
— A wasza broń?
— Również tam. To zrozumiałe!
— Zrozumiałe? Nie rozumiem!
— Nie? Doprawdy nie? Zatem twój mózg nie jest w porządku, a nie mój! Posądzono nas niesłusznie i odstawiono do mehkeme, skąd uciekliśmy; prześladują nas i ścigają; musieliśmy przepłynąć Eufrat, który byłby nasze rzeczy uszkodził albo zgoła zniszczył... Przy tych wszystkich motywach i wyjaśnieniach uważasz za niezrozumiałe że niczego z sobą nie zabraliśmy?
— Musisz jednak przyznać, że wasze rzeczy będą wam potrzebne w Burdż Awaineh!