Strona:Karol May - W sidłach Sefira.djvu/78

Ta strona została skorygowana.

trzy ciężko załadowane łodzie, które przytwierdzono do brzegu. Ponieważ uwaga ogólna skierowała się na łodzie, i tem samem odwróciła się od nas, Halef osądził, że ma okazję do porozumienia sie ze mną. Rzekł:
— Nie moja to wina, sihdi! Widocznie było napisane w księdze przeznaczenia, że zostaniemy jeńcami tych ludzi. Czy sądzisz, że zdołamy uwolnić się?
— Tylko wtedy, jeżeli będziesz milczał. Nie wolno nam słowa wykrztusić. Prawdopodobnie usłyszymy rzeczy, które nam się przydadzą.
— O, będą na tyle mądrzy, aby nie powiedzieć nic, co może nam przynieść pożytek!
— Jeżeli nie dowiemy się nic konkretnego, to jednak padną słowa, z których, jeżeli je trafnie zestawimy, można będzie wyciągnąć pożyteczne wnioski. Zachowaj się więc teraz spokojnie. Jeżeli Peder znowu przemówi do nas, pozostaw mnie sprawę odpowiedzi, bo w naszem położeniu najmniejsze słówko może mieć ogromną wagę!
Gdy pierwsza łódź została wyładowana, wyskoczył z niej jakiś człowiek, podszedł do Pedera i rzekł:
— Jesteś tu osobiście? To dobry znak! Wszystko odbyło się pomyślnie?