Strona:Karol May - W sidłach Sefira.djvu/83

Ta strona została skorygowana.

chwili dodał, chyba poto, aby uprzedzić jakiś z mojej strony argument:
— Myślałem, że jesteś doprawdy nieprzytomny; czy to jednak nie miało miejsca?
— Nie.
— Słyszałeś więc, jakie odpowiedzi otrzymał ode mnie Peder?
— Tak.
— Powiedz otwarcie — dobrze zrobiłem?
— Doskonale!
— Dziękuję ci! To twoje uznanie jest dla mnie przyjemnym dowodem tego, że krótkość mojej domyślności pokrywa się z długością twego rozumienia. Wobec tego jesteśmy sobie zupełnie równi i w stosunku do naszej wspólnej niedoli, spowodowanej przez Persów, — najzupełniej kwita. Teraz możemy w przyjaznej zgodzie zająć się rzeczą najważniejszą. Czy sądzisz, że uda się nam wyjść cało z tej historji?
— Zapewne.
— Kiedy? Jak? Gdzie?
— Za dużo pytań naraz. Musimy zaczekać na dalsze wypadki.
— Odstawią nas do Sefira.
— Tak.