dla mnie żadnej wątpliwości, ale nie powinno pozwolić długo na siebie czekać, już chociażby przez wzgląd na nasze konie. Przedewszystkiem, zbadajmy nasze powrozy. Czy masz palce wolne?
— Tak.
— Niestety, związano mi ręce z tyłu na plecach. Odwrócę się. Popatrz, czy nie będziesz mógł mych więzów rozplątać!
Odwróciłem się do niego plecami i poczułem, że, mimo rąk związanych, bardzo gorliwie jął manipulować supłami, które były wielokrotnie i mocno ściągnięte. Trwało dość długo, prawie kwadrans, póki nie poczułem, że się rozluźniły. Pomagałem mu obracaniem rąk i rozciąganiem powrozów, i udało mi się uwolnić prawą rękę; z lewą ręką rzecz się miała gorzej, bo, przez ostrożność, nie skrępowano mi obydwu kiści rąk jednym zwojem, lecz spętano każdą poszczególnie, i prócz tego przymocowano do pasa potrójnym węzłem. Uwolnienie drugiej ręki wymagało większego natężania sił i spowodowało szarpnięcie, które udzieliło się łódce: zahybotała się.
— Co wy tam robicie! — krzyknął jeden
Strona:Karol May - W sidłach Sefira.djvu/85
Ta strona została skorygowana.