Strona:Karol May - W sidłach Sefira.djvu/96

Ta strona została skorygowana.

uprzedzać — sam wiesz, że Szeitan[1] wynajdzie dla ciebie najlepsze, co piekło dostarczyć może.
Miał widocznie zamiar opisać mi malowniczo to „najlepsze“, gdy oto przerwał mu hałas niby kroków, powoli wstępujących po schodach; po chwili wynurzyli się trzej ludzie, z których znałem tylko jednego: był to Sefir. Rzucił na mnie krótkie przenikliwe spojrzenie i rzekł do mego dozorcy:
— Widzę, że łotr jest przytomny. Mówiłeś z nim?
— Tak — brzmiała odpowiedź.
— Co powiedział?
— Że mu się podoba!
— To mówił nie on — mówiła jego rozpacz. Powinien się domyślać, co go czeka. Tutaj są inni sędziowie, niż w mehkeme, w Hilleh, i niema tutaj murów, przez które można uciekać. Niestety, nie mamy teraz czasu do zajmowania się nim, ale z tem większą przyjemnością rozprawimy się z nim później. Przenieście go nadół! Będzie razem z Piszkhidm et baszim — nie mamy innego miejsca.

Nie wolno nam lokować go razem z jego szeikiem Haddedihnów, bo we dwójkę mogą coś uknuć, a tego musimy się strzec.

  1. Djabeł.