Ta strona została skorygowana.
— 91 —
— Zaraz, zaraz! — odpowiedziałem.
Pobiegłem dokoła krzaków i znalazłem miejsce, w którem nastąpiło „włamanie“. Tu było przejście. Przecisnąłem się, nożem sobie torując drogę i dostałem się w zagłębienie w kształcie kociołka lub lejka, napełnionego nie, jak się spodziewałem, cierniami, lecz dywanami i tym podobnemi rzeczami.
Tu z tej strony wpadł muł i wyszedł po drugiej stronie. Na ziemi zaś siedziała na miękkiej podściółce kobieta tak zażywna, jakiej w życiu nie widziałem.
— Pomocy, pomocy! — wołała.
Zaledwie mnie jednak dostrzegła, zakryła z wrzaskiem oblicze dywanem.