Strona:Karol May - W wąwozach Bałkanu.djvu/119

Ta strona została skorygowana.
—   107   —

— Ikbalo, cóż ty robisz? — spytała matka.
— Derazini czykar-im — zbieram śmietankę — odrzekła zapytana.
— Nereje — do czego?
— Aghyc iczine — do ust.
— Ależ tę śmietankę powinnaś zebrać na talerz, albo do garnka, a nie do ust.
— Kiedy mi bardzo smakuje!

Był to dowód niewątpliwie słuszny, to też matka uwzględniła go, a przystąpiwszy do córki, pogłaskała ją z czułością po twarzy i rzekła pieszczotliwie: — Benim czustlika — moja smakoszka!
Smakoszka tymczasem zwróciła na mnie wzrok wielce zdumiony, matka zaś oświadczyła:
— Ten effendi chce u nas spocząć.
— Czemu?
— Zmęczył się.