pełnie podobna. Któraż z nich szła do Derekioj? Naco mi się przydał ten pierwszy drogowskaz?
Rozważyłem, że ta woda to nie może być Burgas i że jadąc wzdłuż niej, zapędziłbym się zadaleko na północ. Postanowiłem więc jechać prosto.
Tymczasem pociemniało zupełnie. Chociaż nie wiedziałem wcale, czy koń ma jeszcze pod kopytam i ową niby drogę, jednak czułem to, że się mogę zdać na karego.
Jechałem kłusem z pół godziny, kiedy koń, parskając lekko, zaczął głowę podnosić i schylać.
Wytężyłem wzrok i ujrzałem po prawej ręce jakiś szeroki ciemny przedmiot, z którego sterczało coś ku posępnym niebiosom. Był to dom z wysokim kominem.
Czyżby to była kuźnia, której szukałem? W takim razie znajdowałbym się całkiem w pobliżu Koszikawak, dokąd właśnie zdążałem.
Podjechałem bliżej ku domowi.
— Bana bak — słuchajcie! — zawołałem.
Nikt nie odpowiedział.
— Sawul, alargha — hej! jest tam kto?
Było cicho. Nie zauważyłem też światła. Czyżby dom był niezamieszkałą ruiną?
Zsiadłem z konia i podprowadziłem go całkiem pod mur. Rih począł znowu parskać. To mi się wydało podejrzanem. Był to Arab, ale wyszkolony na sposób indyański. Ilekroć parskał tak, jak teraz, t. zn. wciągał badawczo powietrze przez rozwarte, naprzód wysunięte chrapy, a potem wyrzucał je w krótkich, przyciszonych parsknięciach, tylekroć „niezupełnie dobrze było w państwie duńskiem“.
Wyjąłem rewolwer i zacząłem badać dom z zewnątrz. Był jednopiątrowy i wydłużony. Drzwi były zamknięte. Pukałem kilka razy daremnie. Na lewo spostrzegłem trzy zamknięte również okiennice, co w tych okolicach było rzadkością. Na prawo znajdowały się drugie drzwi o wiele szersze i zamknięte na kłódkę.
Strona:Karol May - W wąwozach Bałkanu.djvu/46
Ta strona została skorygowana.
— 36 —