Gdzie on nabrał takich przekonań? Czy były one owocem własnego myślenia, czy też on obcował przypadkiem z ludźmi, którzy go dźwignęli ku sobie?
Uważałem za rzecz stosowniejszą wstrzymać się od odpowiedzi, wobec czego on ciągnął dalej:
— Rozejrzyj się dokoła! Policz zbrodnie, jakie się popełnia, zbierz oszczerców i oszustów i wszystkich wykraczających przeciwko prawu, ale zbyt chytrych, żeby ich można pochwytać, idź do ciemnych nor, cuchnących występkiem kto oni i skąd pochodzą ci, których masz zliczyć? Ilu znajdziesz pośród nich Turków prawdziwych? Czyż wzdłuż całej Azyi nie ciągnie się jedna wielka kradzież, wykonywana przez zachodnie mocarstwa? Czyż nie widzisz ciągłego niszczenia, dławienia i rzezi plemion, które dostaną się pomiędzy tych olbrzymów? To robią chrześcijanie, a Turek zadowolony, jeśli go zostawią w spokoju!
Był tak natchniony swoim przedmiotem, że pozwolił nawet zgasnąć swej fajce. Zapaliłem zapałkę i podałem mu:
— Pociągnij! — rzekłem.
Zapalił i powiedział:
— Widzisz, że zapominam nawet o dżebeli. Ale czy mam słuszność, czy nie?
— Sprzeciwiłbym ci się w niektórych rzeczach.
— Proszę!
— Nie mamy na to czasu.
— Tak, jesteście chrześcijanami! Potępiacie nas, a nie chcecie nas pouczyć, zabieracie, a nie pytacie nas o to. Kto ma najlepsze stanowisko w kraju? Kto wpływ? Kto wzbogaca się ciągle, a ciągle? Ormianin, Żyd, chytry Grek, Anglik i Rosyanin. Kto żyje naszem mięsem, kto ssie soki naszego żywota, kto ogryza nasze kości? Kto podsyca zawsze i wszędzie niechęć, nieufność, niezadowolenie i nieposłuszeństwo poddanych? Kto szczuje ustawicznie jednych na drugich? Ongiś byliśmy zdrowi. Kto nas zakaził, kto nas o chorobę przyprawił?
— Sziminie, przyznaję ci słuszność w niejednem,
Strona:Karol May - W wąwozach Bałkanu.djvu/66
Ta strona została skorygowana.
— 56 —