Strona:Karol May - Walka o Meksyk.djvu/107

Ta strona została uwierzytelniona.

— To może wzbudzić szereg podejrzeń.
— Juarez nie chce Waszej śmierci, Najjaśniejszy Panie. Ponieważ jednak na wypadek schwytania Waszej Cesarskiej Mości przez republikanów będzie bezradny, wysłał tę kobietę, jako osobę zaufaną, z poleceniem, by potajemnie zakomunikowała życzenie Juareza. Zwróciła się do mnie.
— Czy ta dama ma określone polecenia?
— Nie może mieć jeszcze. Skoro się jednak dowie, że Wasza Cesarska Mość chce z nią mówić, poprosi o krótką audjencję.
— Zrozumie pan chyba, że zawiadomienie zauszników Juareza o planowanej ucieczce byłoby z mej strony niedorzecznością. Zobaczę jednak, co mi powie. Każ ją pan sprowadzić.
— Jest właśnie w ogrodzie.
— Z pewnością zamówił ją pan do ogrodu, lub sprowadził ze sobą.
— Niech mi Wasza Cesarska Mość raczy przebaczyć. Prosiłem Boga, aby skłonił cesarza do wysłuchania mych błagań. W przekonaniu, że Bóg wysłucha modlitwy, kazałem sennoricie Emilji czekać w ogrodzie.
— Dobrze! Sprowadź ją, generale.
Mejia odszedł. Na korytarzu spotkał Miramona w towarzystwie jakiegoś obcego człowieka. Obydwaj generałowie wymienili chłodne ukłony i bez słowa przeszli obok siebie.
— Zaciekaj pań tułaj — rzekł Miramon do Hilaria.
Kazał się zameldować i wszedł do pokoju.

103